Tak, to już ostatni rozdział. Jak już większość z was wie, mam w planach napisanie drugiej części tego opowiadania. Nie wiem czy do tego dojdzie, a jeśli tak to kiedy. Póki co chciałam wam serdecznie podziękować za miłe słowa, czytanie moich notek, komentowanie, wspieranie mnie i dodawanie otuchy oraz weny! Jesteście najlepszymi czytelnikami pod słońcem! I wiem, zabijecie mnie za tą końcówkę. Buziaki i zapraszam na moje pozostałe blogi :)
***
Ana:
Stałam przed salą zastanawiając się. Zobaczę go pierwszy raz od paru miesięcy. Czy będę potrafiła przebrnąć przez to piekło ponownie i to przy świadkach? Czułam, jak mały kopie. Musze przestać się stresować. Usiadłam na ławce i wzięła kilka głębszych wdechów gładząc brzuch delikatnie. To już druga połowa ósmego miesiąca. Trochę mi źle z tym, że jestem sama, ale tak zdecydowałam. Nie chciałam, żeby Victor rezygnował z meczu. Wszyscy siedzą teraz na trybunach i oglądają, a ja muszę sama stawić temu czoła. Mam nadzieje, że Dylan doda mi sił. Drzwi otwarły się i stanął w nich prokurator.
- Rozprawa się rozpoczyna. Zapraszam panią Anę Puyol. – wstałam i podeszłam do niego. – Zapraszam. Pomogę pani. – podał mi ramię i razem z nim weszłam do środka i usiadłam kolo prowadzącego mnie mężczyzny. Dokładnie po lewej stronie. – Chce pani wody? – troskliwy jak na organ ścigający przestępców. Wiekowo przypominał mi mojego brata, miał koło trzydziestu paru lat i blond włosy.
- Jakbym mogła prosić. – odparłam i odetchnęłam. Czy tylko mnie jest tutaj tak gorąco? – wstaliśmy, gdy do sali weszła sędzina i jej protokolant. Zajęli miejsca i my również mogliśmy spocząć.
- Wzywam na salę oskarżonego, Jamesa Frettsome’a. – drzwi się otwarły i pojawiło się w nich dwóch policjantów trzymających JEGO. Miał więzienny
strój i kajdanki na nadgarstkach. Serce mi zamarło i czułam narastające mdłości. Jedyne, na co miałam ochotę to wstać i uciec jak najszybciej. James usiadł obok swojego adwokata, młodego lalusia. Wszystko miało się rozpocząć, gdy do środka ktoś wszedł. Kate! Ale co ona tutaj robi? Weszła za barierkę dzielącą nas od publiczności i mocno mnie przytuliła.
- Co tutaj robisz? – zapytałam z niemałym zdziwieniem.
- Nie mogłam pozwolić, żebyś była tu całkiem sama. Od tego są przyjaciółki. – ucałowała mnie w policzek. - Trzymaj się, będzie dobrze. – widząc karcące spojrzenie sędziny, blondynka szybko usiadła wśród zebranej publiczności.
- Skoro możemy, to zacznijmy. Panie prokuratorze. – mój obrońca wstał i zaczął swoją przemowę.
- Oskarżam Jamesa Frettsome’a o to, że dnia 10 czerwca 2013 roku pobił pokrzywdzoną, w jej domu powodując następujące obrażenia: krwiak na plecach, złamanie nosa oraz dwóch żeber. Do tego, dnia 13 czerwca 2013, oskarżony groził pannie Puyol, bijąc ją i kalecząc. Pokrzywdzona spędziła 7 dni w szpitalu walcząc o życie. Została kopnięta w brzuch, uderzona w głowę i pokaleczona nożem. Następnie pan Frettsome uciekł zostawiając pannę Puyol wykrwawiającą się. Za te czyny, oskarżony powinien zostać ukarany.
- Dziękuje, proszę usiąść. Panie Freetsome, proszę o powstanie. – James podniósł się, ale zamiast na sąd, cały czas wpatrywał się we mnie. Czułam na sobie jego zimne, mroczne i mordercze spojrzenie. Napiłam się wody i odwróciłam wzrok. Strach coraz bardziej mnie paraliżował. – Czy przyznaje się pan do zarzucanych mu czynów?
- Nie, wysoki sądzie.
- Czy chce pan przedstawić swoja wersję wydarzeń?
- Nie.
- Proszę usiąść. Na świadka wzywam Anę Puyol. Proszę wstać. – podniosłam się w spojrzałam na kobietę. - Proszę opowiedzieć, co się wydarzyło.
***
Opowiedziałam wszystko po kolei, choć ciężko mi było wspominać to po raz kolejny. Ten ból, strach, jego żądze mordu i okrucieństwo. Gdy skończyłam, podszedł do mnie adwokat.
- Czy to prawda, że sprowokowała pani mojego klienta do ataku? – na jego twarz wyszedł fałszywy uśmieszek. Miałam ochotę zmazać mu go z twarzy.
- Nie prawda. Ja tylko zapytałam, po co mu dom i czy nie jest już ze swoją kochanką. Może po prostu wjechałam mu na ambicję.
- Czy są jakieś dowody na to, że to oskarżony panią pobił i okaleczył? Przecież była tam pani z nim sama.
- Jeśli mogę.. – zaczął prokurator, a sędzia kiwnęła głową. – Są dowody na winę oskarżonego oraz świadek. Świadek? Kogo mogli powołać?
- Są jeszcze jakieś pytania do świadka? – zapytała pani sędzia, a gdy adwokat pokręcił głową, dodała. – Proszę usiąść, a na salę proszę pana Daniela Alvesa. – zatkało mnie. No tak, przecież znalazł mnie wtedy w łazience. Kate też była zdziwiona widząc wchodzącego piłkarza. Podszedł do barierki przeznaczonej dla przesłuchiwanych.
- Proszę się przedstawić. Imię i nazwisko, ile ma pan lat, skąd pan jest i czym się pan zajmuje.
- Nazywam się Daniel Alves, mam 30 lat i jestem zawodowym piłkarzem. Pochodzę z Brazylii, ale obecnie mieszkam w Barcelonie.
- Dobrze. Co może pan nam powiedzieć w tej sprawie?
- Byłem wtedy na przyjęciu. Szedłem do łazienki, kiedy z jednej z damskich toalet usłyszałem krzyki. Szybko tam wbiegłem i na podłodze zobaczyłem Anę w kałuży krwi. Błagała o pomoc. Od razu zaniosłem ją do głównej Sali, a tam przejął ją jej brat, Carles. – Brazylijczyk spojrzał na mnie i uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Czy widział pan sprawce? – zapytał mój obrońca.
- Zauważyłem tylko mężczyznę, w garniturze wybiegającego drugim wyjściem. Skupiłem się na Anie.
***
Prokurator przedstawił dowody w postaci kasety z monitoringu, która była w łazienkach, na korytarzach i na terenie sali bankietowej. Nagrania pokazały Jamesa, więc nie mógł się tego wyprzeć. Ochrona znalazła również zakrwawiony nóż w krzakach z jego odciskami palców. Wszyscy wyszliśmy i czekaliśmy na werdykt sędziny. Gdy go wyprowadzili, stanął i wpatrywał się we mnie.
- Jesteś z siebie zadowolona dziwko? Masz czego chciałaś i pewnie mnie wsadzą. Ale obiecuje, że jak wyjdę to cie znajdę. Znajdę i zabije! – przez nieuwagę strażników, rzucił się na mnie i stojąc za mną trzymał kajdanki na mojej szyi przyduszając mnie. – Nie podchodźcie, bo ją zabije! – krzyczał, a ja czułam stal na skórze. Poczułam ból w okolicach brzucha. Skurcz. Jeden, drugi. Cholera, jak boli. Kate i Dani krzyczeli do strażników, żeby ci coś zrobili. Pojawiło się kolejnych dwóch stróżów prawa. Kate miała łzy w oczach.
- Błagam, wypuść ją James.. – starała się mówić spokojnie, ale jej głos drżał.
- Wypuść ją i to już! – obrońca Barcelony stracił cierpliwość. W jego oczach widziałam złość i strach. O mnie? Skurcze się nasilały, a mi było coraz trudniej oddychać. Przydusił mnie mocniej, kiedy piłkarz i przyjaciółka się zbliżyli. Nie umiałam złapać tchu i w tym momencie poczułam jak upadam na ziemię, a na mnie mój oprawca. Ktoś zdjął go ze mnie i pozbył się kajdan z mojej szyi. Wreszcie mogłam złapać oddech. Ból się nasilał. Przecież nie mogę teraz urodzić. To za wcześnie. Dylanku, kochanie, nie rób tego mamie. Wytrzymaj. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje, co robią ludzie wokół. Starałam się myślami dotrzeć to mojego synka, żeby go uspokoić. Niestety, to nic nie dawało. Błagam, Dylan, nie!
***
- Wiadomość z ostatniej chwili! W Sądzie Karnym znajdującym się w centrum Barcelony, doszło do napaści. Ana Puyol, siostra znanego nam piłkarza FC Barcelony Carlesa Puyola, została zaatakowana przez mężczyznę, którego pozwała o pobicie i okaleczenie. Przed ogłoszeniem wyniku rozprawy zaatakował ją i dusił kajdankami. Na szczęście, dzięki szybkiej interwencji Davida Villi, dziewczyna żyje, a oprawca został wsadzony do izolatki. Nie posiadamy niestety informacji o stanie zdrowia kobiety. Jej rodzina została już powiadomiona. Będziemy informować państwa na bieżąco. A teraz pożar.. – wyłączyła telewizor i zamarła. Co za psychopata. Rudowłosa zakryła dłońmi twarz. Modliła się, żeby Ana z tego wyszła. Żeby mogła wrócić i wszystko wyjaśnić, przeprosić. Czy zdąży?