Ana:
W domu świeciło się światło. To dziwne, bo James pracuje do dziesiątej, a jest dopiero szósta popołudniu. Miałam zostać na noc u Shakiry, żeby zająć się Milankiem, ale moja przyjaciółka i Gerard zrezygnowali z wyjścia na kolację. Na podjeździe stało auto mojego narzeczonego. Może po prostu wcześniej skończył, a ja oczywiście szukam teorii spiskowych. Zaparkowałam moje czarne Maserati GranTurismo i wysiadając zabrałam torby z zakupami. Drzwi wejściowe były otwarte, co mnie trochę zaniepokoiło. Weszłam do środka i kładąc zakupy na blacie w kuchni zaczęłam wołać Jamesa. Odpowiedziała mi jednak cisza. Po chwili usłyszałam jakiś pisk. Damski pisk. W głowie już miałam scenariusz tego co zobaczę, gdy wejdę na górę. Wciągnęłam powietrze, po czym je wypuściłam i zaczęłam wchodzić po schodach prowadzących na pierwsze piętro. Odgłosy stawały się głośniejsze. Śmiech, jęki, damskie piski. Otworzyłam drzwi prowadzące do naszej sypialni i stanęłam jak wryta. Mój narzeczony uprawiający sex, w naszym łóżku, z długonogą blondynką to raczej nie widok, który chce się oglądać. W kącikach oczu poczułam łzy wściekłości i bólu. Czułam jak serce pęka mi na miliony kawałeczków, a dłonie zaciskają się w pięści. Zakochani oderwali się od siebie i widząc mnie James odskoczył od swojej kochanki. Stałam nic nie mówiąc. Spojrzał mi w oczy i nie dostrzegłam w nim żadnej oznaki skruchy czy żalu. Pieprzony zdrajca! Podeszłam do szafy i zaczęłam wyrzucać na podłogę jego rzeczy. Złapał mnie za rękę próbując zatrzymać, ale byłam szybsza. Odwróciłam się i uderzyłam go w twarz otwartą dłonią. Poczułam ból, ale zignorowałam to. Blondynka ubierała się w popłochu.- Zabieraj rzeczy i wynoś się. – powiedziałam i wepchnęłam mu jego rzeczy w ręce. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem, po czym rzucił je na łóżko. – Na co czekasz? Na oklaski?
- To także mój dom, mam prawo tu być tak samo ja ty. – powiedział przez zaciśnięte zęby. Zmrużyłam oczy i biorąc wszystkie jego ubrania podeszłam do otwartego okna. Wyrzuciłam je i odwróciłam się do niego.
- Nie masz prawa mówić o jakiejkolwiek własności. Ten dom był i jest mój. A teraz, wynoś się, zdrajco! – pchnęłam go lekko. – Resztę rzeczy zostawię w redakcji. – ten nadal stał w miejscu patrząc na mnie z niedowierzaniem. – Mam ci pomóc wyjść?
- Poradzę sobie. – ubrał się i wyszedł trzaskając drzwiami sypialni. Gdy usłyszałam auto ruszające z podjazdu nie wytrzymałam. Usiadłam na podłodze oparta o ścianę i zaczęłam płakać.
***
- Dzień dobry, trenerze. Mogę pooglądać jak ćwiczą? To mnie odpręża.
- Cześć Ana. Jasne, możesz nawet z nimi pograć jak chcesz. – rozpromieniłam się na te słowa.
Specjalnie z myślą o tym ubrałam się w krótkie spodenki i koszulkę Barcy z numerem Carlesa, którą mi podarował. Pierwszy zauważył mnie Victor i uśmiechnął się od ucha do ucha. Podszedł do mnie i zamknął mnie w stalowym uścisku, śmiejąc się, kiedy próbowałam się wyrwać. Też zaczęłam się śmiać. Valdes jest dla mnie jak brat, z resztą tak jak większość drużyny. Z nim zawsze mogę się powygłupiać.
- Hej mała. Urosłabyś trochę. – odsunął się, unikając mojej ręki wycelowanej w jego brzuch. Bardzo lubi się ze mną drażnić. Ja przy moim metr siedemdziesiąt trzy nie dorównuje jego wzrostowi. Dlatego lubi się ze mnie nabijać.
- Siedź cicho Valdes! Idę pograć z chłopakami. – minęłam go i podbiegłam do mojego brata, który, gdy mnie zobaczył, rozłożył szeroko ręce. Przytuliłam się do niego mocno. – Hola hermanito.
- Hola hermanita. – pocałował mnie w policzek i odsunął na długość ramienia. Miał zatroskany wyraz twarzy. Jego przydługie włosy były rozpuszczone, co dodawało mu uroku. – Co się stało?
- Nie teraz. Porozmawiamy po treningu, ok? – kiwnął głową i zawołał resztę drużyny. Przywitałam się ze wszystkimi i od razu poczułam się lepiej. To moja rodzina. Jak mogłabym czuć się przy nich źle?
- To jak Puyol, grasz z nami? – odezwał się David i wyszczerzył się do mnie. Kolejny brat i najlepszy przyjaciel.
- Oczywiście, że gram, Villa. To do dzieła! – krzyknęłam i zaczęliśmy mecz pełen śmiechu i beztroski. Choć na chwile mogłam zapomnieć o dzisiejszym dniu i całej sytuacji z Jamesem. Jedyną osobą, której brakowało na treningu, był Cesc Fabregas. Gdzie on jest i co go zatrzymało?
No Puyol :D Dobrze ci poszło :D ! A James to dupek, szkoda gadać ;x Weny życzę <3
OdpowiedzUsuńBiedna, zdradzona Ana... A ta wstawka z Shakirą... genialna! I ciekawe jaką rolę odegra Cesc Fabregas... Zabieram się za dalsze czytanie :)
OdpowiedzUsuń