środa, 19 czerwca 2013

Rozdział IV.

Ana:

Do kuchni wszedł nikt inny tylko Cristian, a z nim dziewczyna. Trzymali się za ręce i wyglądali na szczęśliwych. Od razu domyśliłam się, że to Agnieszka. Nie miała typowo hiszpańskich rysów twarzy, ani takowej opalenizny. Jej rude włosy sięgały ramion, a w zielonych oczach dostrzec można było wesołe iskierki. Czuła się tu jak w domu. Próbowałam się uśmiechać i nie myśleć o tym, że kilka kroków obok mnie stoi Fabregas. Miałam ochotę podejść do niego i wykrzyczeć mu wszystko, co czuje. Agnieszka i Tello zaczęli się ze wszystkimi witać. Shakira, widząc Polkę, rzuciła się jej na szyję.

- Aguś! Jak się czujesz? Chłopcy bardzo przeżywali tą sytuację. To w końcu oni zorganizowali ten prezent.. - zaczęła niepewnie, ale rudowłosa jej przerwała.

- Shaki, czasu nie cofniemy. Nie da się już tego naprawić. Jakoś dałam sobie radę, chociaż łatwo nie było. To wszystko dzięki mojej ogromnej hiszpańsko-polskiej rodzinie – uśmiechnęła się, a przynajmniej próbowała. Spojrzała na mnie przyglądając mi się przez chwilę. Kiedy podeszła bliżej, zauważyłam, że jestem od niej wyższa i to mimo szpilek na jej nogach. Założyła brzoskwiniową sukienkę z ramiączkiem na jedno ramię i falbanką. Sięgała jej do pół uda. Chyba zauważyła, że jestem zestresowana. Pewnie zdradzała mnie mimika twarzy. Muszę się ogarnąć.

- Agnieszka – wyciągnęła niepewnie dłoń w moją stronę. Chwilę mi zajęło przybranie przyjaznego wyrazu twarzy. Uśmiechnęłam się i uścisnęłam jej dłoń.

- Ana, miło mi Cię poznać. A teraz muszę was przeprosić. Pilna sprawa wzywa – nadal się uśmiechając ruszyłam szybkim krokiem w stronę łazienki. Gdy zamknęłam drzwi, oparłam się o nie i zrobiłam kilka głębszych wdechów. Może to nie był dobry pomysł, żebym przychodziła? Co pomyślała o mnie dziewczyna Tello? Ktoś zapukał do drzwi. Odsunęłam się i otworzyłam je. Na korytarzu stał Carlito i przyglądał mi się zaniepokojony moim dziwnym zachowaniem.

- Ana, co się stało? Ma to jakiś związek z Cesciem? – mój brat zawsze wiedział wszystko. Znał mnie tak dobrze, że nie umiałam nic przed nim ukryć. Kiwnęłam tylko głową, a z oka pociekła mi pojedyncza łza.

- Starałam się braciszku, naprawdę… Ale tydzień temu wydarzyło się coś, co jeszcze bardziej skomplikowało moją relację z Fabregasem. – przerwałam próbując ubrać moje myśli w słowa. – Wtedy, w wieczór, kiedy Agnieszka o mało, co nie ucierpiała.. Wtedy z nim rozmawiałam i on.. Powiedział, że mnie kocha i tylko na mnie mu zależy, a potem się z nim przespałam. – zakryłam dłońmi twarz. Poczułam jego dłonie na moich ramionach. Wtuliłam się w jego tors, a łzy pociekły mi z oczu. Pozwolił mi się wypłakać głaszcząc mnie po plecach. Przez mój płacz żadne z nas nie zauważyło, że tej rozmowie przysłuchiwała się Aga. Polka weszła do łazienki, a ja odsunęłam się od brata. Otarłam wierzchem dłoni łzy i spojrzałam na nią szklistymi oczami. Wyglądała na zmieszaną.

- Chodź hermanita, przydałby ci się jakiś drink i kilka kiepskich żartów Tello. – powiedział z uśmiechem i zrozumieniem. Parsknęłam śmiechem. Objął mnie ramieniem i poprowadził w stronę kuchni. Większość gości przeniosła się do salonu, ale w pomieszczeniu został jeszcze gospodarz, Cristian i Cesc. Gdy weszliśmy, cała trójka podniosła się z miejsc.

- Maleńka, co się stało? – zapytał zmartwiony Victor. Podszedł i przytulił mnie mocno do siebie.

- Wszystko w porządku? – to pytanie Tello skierował do Carlesa. Ten pokręcił głową, ale nic nie powiedział.

- Vic, udusisz mnie. – zaśmiałam się przez łzy, a Valdes odsunął mnie od siebie na wyciągnięcie ręki. Otarł mi kciukami mokre policzki i wyszczerzył się.

– Przydałby ci się drink i kilka kiepskich żartów Cristiana. – wszyscy się zaśmiali, oprócz Tello. Ten zrobił naburmuszoną minę.

- Ej! Dzięki wam bardzo, tacy z was przyjaciele... Wcale nie są takie złe. – usiadł z założonymi rękami i udawał głęboko obrażonego.

- To mogę prosić o jakiś dobry trunek? – zapytałam bramkarza, a ten się wyszczerzył i po chwili podał mi kolorowego drinka. Uśmiechnęłam się z wdzięcznością i upiłam łyk napoju. Był przepyszny i mocny. Tego mi było trzeba. Zerknęłam na Fabregasa i od razu tego pożałowałam. Znów zachciało mi się płakać. Równocześnie byłam na niego wściekła. Z jego twarzy nie dało się nic wyczytać. Była jak kamienna maska. Widząc, że na niego zerkam, pokazał mi ruchem głowy wyjście na taras. Wyszedł z kuchni, a ja chwilę za nim. W salonie wpadłam na Messiego. Jak ja nie lubię tego człowieka. Jest irytujący i myśli, że jest nie wiadomo kim. Na boisku zachowuje się jakby to tylko dzięki niemu cała drużyna wygrywała. Poza boiskiem nie jest lepszy. Wpadł na mnie, a nie usłyszałam nawet głupiego przepraszam. Spojrzał na mnie krzywo i poszedł do chłopaków. Palant.

Na tarasie powiewał lekki wietrzyk. Zapadł zmrok, dzięki czemu mogliśmy trochę odpocząć od upału. Oparłam się o balustradę i wpatrzyłam się w gwiazdy.

- Zanim mnie spoliczkujesz, wyzwiesz i w ogóle to daj mi to wytłumaczyć.. – zaczął Cesc. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Stał tuż za mną.

- Miałeś już za dużo szans na wyjaśnienia. Mój limit na wciskanie kitu się skończył. Po co wyznawałeś mi miłość skoro teraz jesteś z powrotem z Daniellą? Chciałeś po prostu się ze mną przespać? Nie rozumiem cie, Cesc. – do oczu napływały mi łzy, a ja próbowałam je hamować. – Bawisz się moimi uczuciami i myślisz, że zapomnę o wszystkim? Powiedz prawdę, po co te wyznania? – ta rozmowa sprawiała mi ból. W gardle rosła mi gula, a serce krwawiło.

- Posłuchaj Ana. Nigdy bym cie nie wykorzystał. Owszem, zraniłem cie i to nie raz. Nie liczę na to, że będziesz chciała jeszcze kiedykolwiek mieć ze mną cokolwiek wspólnego. – podszedł do mnie i to bardzo blisko. – Zależy mi na tobie jak na nikim innym. Powiedziałem wszystkim, że wróciłem do Danielli, ponieważ nasz związek odbiłby się na zespole. Dlatego wie o nas tylko Carles. On rozumie i nie jest to dla niego problemem. Ale jest ktoś, komu sprawi to ból, przez co cała drużyna może się podzielić. Ani ty, ani ja, ani nikt inny nie chce, żeby tak się stało. Prawda? – dotknął wierzchem dłoni mojego policzka. – To, co mówiłem tydzień temu było prawdziwe i szczere. Kocham cie, Ana. – delikatnie mnie pocałował, ale udało mi się wyrwać. Ten jednak nie dał za wygraną i trzymając moje nadgarstki przycisnął mnie do balustrady. – Nie uciekaj mi, proszę.. – znów musnął moje wargi, a potem krawędź szczęki, szyję.

- Proszę cie, zostaw mnie Cesc. Nie mieszaj mi w głowie. Nie chce być w ukrytym związku. To nie dla mnie i dobrze o tym wiesz. – znów pocałunek. Moje serce miękło, ale rozum był nieugięty. Jedna z jego rąk objęła mnie w talii, a druga delikatnie gładziła moje nagie udo. Na skórze poczułam gęsią skórkę. – Nie chce się ukrywać. Musisz wybrać.. – głos mi się łamał. Usłyszałam szelest. Fabregas też i oboje skierowaliśmy wzrok w stronę, z której dochodził odgłos. Patrzyłam zszokowana na Agę i Tello. Stali wpatrując się w nas szeroko otwartymi oczami. Szczególnie zaskoczony był Cristian. Odepchnęłam lekko bruneta i poprawiłam sukienkę. I co teraz z twoim ukrywaniem się Cesc?

2 komentarze:

  1. obiecałaś mi co innego :P Ale już mam pomysł na mój rozdział :D huhuhuhuh *___* A Cesc to szuja :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Messi to palant, hehe ;) Też chciałabym mieć takiego brata jak Ana- te znajomości, Shakira, Messi... No i jest jeszcze Kate, światowej sławy projektantka. Sama śmietanka... tylko pozazdrościć!

    OdpowiedzUsuń