niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział XI.

Ana:

Z moich rozmyślań wyrwały mnie krzyki dochodzące z dołu. Otworzyłam oczy wystraszona. Z kim Victor się kłóci? Po chwili na schodach było słychać szybkie i głośne kroki. Słyszałam jak ktoś otwiera każde drzwi po kolei. Jakby czegoś szukał. Lub kogoś. W momencie, kiedy o tym pomyślałam, drzwi do łazienki otwarły się z hukiem i wbiegł wściekły Tello. W jego oczach widać było ból, strach, frustrację i gniew.
-Gdzie ona jest?! To na pewno ty namówiłaś ją do wyjazdu! – podszedł do wanny i złapał mnie za nadgarstki. Ścisnął je mocno i wpatrywał się we mnie z wrogością, jakiej nigdy u niego nie widziałam. – Wiesz o wszystkim, prawda?! Wiedziałaś od początku! – w oczach miałam łzy. Nadgarstki bolały tak, że spodziewałam się wielkich siniaków, kiedy tylko zawodnik mnie puści. Ten jednak nadal mnie trzymał i czekał aż coś odpowiem.
- O czym ty mówisz Cris? Gdzie, kto jest? – byłam wystraszona i zszokowana zachowaniem Tello. Coraz bardziej zaczynałam się go obawiać, mimo, że przyjaźnimy się od dawna i wiem, że nie zrobiłby mi krzywdy. Nie wiem, kiedy w łazience pojawił się Victor i odciągnął ode mnie Cristiana. Wykręcił mu ręce do tyłu. Był równie zdezorientowany jak ja, ale także wściekły.
-Ana, wszystko w porządku? – zapytał blondyn nadal trzymając Tello w stalowym uścisku. Kiwnęłam głową.
- Cristian.. Co się stało? – zapytałam łagodnie. Na dźwięki mojego głosu chłopak uspokoił się i przestał się szarpać. Mimika jego twarzy diametralnie się zmieniła. Wściekłość ustąpiła bólowi.  – Victor, puść go. – bramkarz pokręcił głową. – Proszę, wypuść go. – spojrzałam na niego próbując pokazać, że już jest okej, choć tak na prawdę cała dygotałam w środku. Chłopak w końcu ustąpił i puścił Tello. Ten padł na kolana i schował twarz w dłoniach.
- Agnieszka wyjechała.. – powiedział zduszonym głosem. – Odeszła, bez słowa. Zostawiła mnie. Powiedziałem, że ją kocham, a ona.. Ona mnie zostawiła. Dlaczego? – głos mu się łamał. Widząc go w takim stanie serce mi się krajało. Dlaczego Aga zrobiła coś takiego? Nie rozumiem. Nie mogę jednak jej oceniać nie znając jej wersji. Muszę się z nią skontaktować. Najpierw jednak postanowiłam pomóc przyjacielowi. Sięgnęłam po ręcznik i szczelnie się nim owinęłam. Podeszłam do klęczącego bruneta i z pomocą mojego chłopaka pomogłam mu podnieść się na nogi.
- Zejdź z Victorem do kuchni, zaraz do was dołączę. – kiwnął głową i ze łzami w oczach poszedł za blondynem na dół. Ubrałam ostatnią parę czystej bielizny, jaką miałam i koszulkę Vica, po czym dołączyłam do chłopaków. Muszę zabrać z domu więcej rzeczy albo zdecydować gdzie mieszkam. Tello siedział na stołku barowym trzymając w dłoniach szklankę z whiskey. To średnio dobry pomysł, żeby pił, ale to mu pomoże się uspokoić. Usiadłam obok niego.
- Cris, ja na prawdę nie miałam pojęcia, że Agnieszka wyjechała. Dowiedziałam się tego od ciebie, przed chwilą. My teraz z Victorem, byliśmy przez dwa dni odcięci od świata. Gdybym wiedziała to próbowałabym ją zatrzymać, powiedziałabym ci o tym. Jesteśmy przyjaciółmi. – położyłam mu rękę na plecach.
-Teraz już wiem. – odwrócił się do mnie. – Ana, przepraszam. Zrobiłem ci krzywdę. – spojrzeliśmy na moje nadgarstki, na których zaczęły pojawiać się siniaki.
- Nie panowałeś nad sobą. Rozumiem to, ale nie strasz mnie tak więcej. – kiwnął głową i przytulił mnie do siebie.
- Takiej przyjaciółki to ze świecą szukać. Dziękuje, że jesteś. – szepnął. Było z nim źle, widziałam to. Nigdy tak nie przeżywał zerwania. Puścił mnie i wyjął z kieszeni złożoną kartkę. Podał mi ją. To list od Agnieszki. Choć list to za dużo powiedziane. Raczej parę słów.

"Przepraszam Cię za wszystko. Za bardzo bałam się tego wszystkiego. Zapomnij o mnie, lecę do Polski. Agnieszka"

Tylko tyle? Zostawia go i mówi, że ma zapomnieć. Nie pomyślałabym, że tak się zachowa. Nie mogłam patrzeć na cierpienia przyjaciela. Postanowiłam, że dowiem się, co się stało.

***

Minęły dwa dni. Przez ten czas Tello pozostał w domu Victora. Ja również. Przychodzili piłkarze i próbowali go rozerwać, była Shakira z małym Milankiem, Tomek i Luz. Chłopak jednak nadal zachowywał się jak duch. Trzeba było go zmuszać, żeby coś jadł i spał. Nie chodził na treningi, snuł się po domu jak cień. Nie wiedzieliśmy już jak możemy mu pomoc. Do tego, nie umiałam złapać polki na skypie. Razem z Viciem dzwoniliśmy do niej parę razy, ale odrzucała połączenia. Postanowiłam wejść teraz, póki miałam chwilę czasu przed pracą. Udało się! Jest dostępna. Dzwoniłam parę razy, ale nie raczyła odebrać. To było do przewidzenia. Postanowiłam, że do niej napisze.

Ja: Możemy porozmawiać? Bo chyba mamy, o czym.
Aga: Ana, proszę ... : (
Ja: Starałam się ciebie nie oceniać. Powiesz mi, dlaczego?
Aga: To zbyt skomplikowane, przynajmniej dla mnie.
Ja: Nie wtrącałabym się w to gdyby nie to, że Cristian to mój przyjaciel. Nie mogę patrzeć jak cierpi. Obiecałam mu, że się dowiem, o co chodzi.
Aga: Ten cały wasz świat mnie przerósł. Przerosły mnie jego uczucia. On musi o mnie zapomnieć, ja sobie nie poradzę z tym wszystkim. Ja jestem nikim w tym waszym świecie celebrytów.
Aga: Tak prędzej czy później musiałabym wrócić do Polski...
Ja: Aż tak gwiazdorzymy? Posłuchaj, wiem, że to nie łatwe. Mi też nie jest łatwo, mimo, że jestem do tego przyzwyczajona. On nie zapomni, zrobi wszystko byś wróciła. Znam go i wiem, że to, co czuje do ciebie to coś poważnego. Rozumiem, że się boisz, ale mogłaś, chociaż z nim porozmawiać, powiedzieć mu wszystko, a nie uciekać bez pożegnania.
Ja: Chłopaki są wściekli. Cris nie jest sobą, nie możemy mu pomóc.
Aga: Ana ja nie potrafię. Przepraszam was .. : ( #offline

Westchnęłam. Uciekła, znowu. Próbowałam, nic więcej nie mogę zrobić. Wyłączyłam laptopa i udałam się do pracy.

***

Wróciłam późnym popołudniem. Cristian siedział na kanapie z telefonem i non stop wypisywał smsy do Agnieszki. Victora nie było. Zapewne mieli jeszcze trening. Zjadłam sałatkę, którą zrobiłam przed wyjściem i poszłam na górę się położyć. Byłam zmęczona, a rozmowa z Tello była bezcelowa. Nie odzywał się do nikogo. Zamknął się w swoim świecie, a jedyne, co robił to pisał na telefonie. Poza tym, dzień minął całkiem dobrze. Jose mówił, że Jason czuje się coraz lepiej. Przeszczep się przyjął i mały jutro wychodzi do domu. Mój przyjaciel jest przeszczęśliwy i razem z Blancą zaprosili mnie i Tello na obiad. Jako podziękowanie za oddanie szpiku. Oczywiście mam wziąć ze sobą Victora, bo Jason jest jego wielkim fanem. Tylko jak tutaj przekonać Crisa? Moje rozmyślania przerwał Vic. Pocałował mnie w czoło i położył się naprzeciwko mnie.
- Jak ci minął dzień kochanie? – pogładził mnie po policzku. Sam wyglądał na wycieńczonego.
- Był nawet całkiem w porządku. Jesteśmy zaproszeni na obiad do Martinezów. My i Cristian. – westchnęłam. – A jak tobie minął dzień? Widzę, że Vilanowa dał wam dzisiaj niezły wycisk.
- Oj tak, długi, męczący trening nam zgotował. Jest wściekły na całą tą sytuacje z Tello i wyżywa się na wszystkich. – przytuliłam się do niego. – Skarbie, potrzebuje prysznica. Dołączysz? – uśmiechnął się słodko.
- Wiesz, co, chętnie. Potrzebuje chwili odprężenia. – pocałowałam go i wstając udaliśmy się do łazienki. Zastanawiam się, co dalej będzie z Crisem. Czy się otrząśnie? Mam nadzieje, że tak, bo go potrzebujemy. Nie może się tak łatwo poddać. Nie on. Nie teraz.

2 komentarze:

  1. Ale namieszałyśmy :D hihihi czy będzie happy end ? Tylko my wiemy :D
    A Tello nie poznaję, na prawdę. Sama nie spodziewałam, że może aż tak to przeżywać

    OdpowiedzUsuń
  2. Oo, nieładnie ze strony tej Agi... z drugiej strony, rozumiem ją, w końcu cała drużyna i ich bliscy są mega znani. Ale czy ona wcześniej nie przyjaźniła się z Shakirą? Wtedy jej chyba nie przeszkadzało, że jest sławna, co?

    OdpowiedzUsuń