piątek, 5 lipca 2013

Rozdział X.

Ana:

Leżąc w objęciach Victora czułam się bezpieczna i szczęśliwa. Sama nie wiem dlaczego. Można powiedzieć, że od zawsze mi się podobał. Jeszcze zanim zaczęłam spotykać się z Cesciem. On traktował mnie jak kumpelę i młodszą siostrę, więc nic nie mówiłam tylko traktowałam go tak samo. Może to dziwnie teraz wygląda, że dopiero co była ta sytuacja z Fabregasem, a ja już jestem w ramionach innego. Ale to jest o wiele bardziej skomplikowane niż mogłoby się wydawać. Moje rozmyślania przerwał blondyn. Pocałował mnie w czubek głowy. Uśmiechnęłam się. Od dwóch dni opiekował się mną i dbał, aby niczego mi nie brakowało. Mieszkałam przez ten czas u niego, a jedynym zajęciem było leżenie. Valdes nie pozwalał mi wstawać twierdząc, że powinnam się zregenerować. Teraz mieliśmy popołudniową drzemkę. Może teraz to wyglądać tak jakby między nami do czegoś doszło, ale tak nie jest. Pocałunki, przytulanie i owszem. Ale nic więcej. Vic za bardzo traktował mnie jak porcelanową laleczkę.

- Victor.. – wiedziałam, że musimy w końcu porozmawiać.
-  Słucham cie mała. – uśmiechnął się i pogładził mnie po plecach. Podniosłam się i usiadłam po turecku. Chłopak zrobił to samo siadając naprzeciwko mnie.
- Musimy pogadać. – tylko kiwnął głową i zamyślił się. – Ostatnio dzieje się między nami coś co jest dla mnie sporym zaskoczeniem. Zawsze się o mnie troszczyłeś i w tej kwestii nic się nie zmieniło, ale było to czysto przyjacielskie. Teraz czuje, że to coś o wiele głębszego. Zastanawia mnie, dlaczego teraz. Dlaczego dopiero od twojej imprezy? – zamilkłam wpatrując się w niego.
- To nie zaczęło się od imprezy, a dużo wcześniej. Spodobałaś mi się od razu jak cie poznałem. Wesoła, pełna życia, piękna i inteligentna kobieta. – uśmiechnął się słodko. – Mój ideał.  Zanim zdobyłem się na odwagę, żeby coś zrobić to pojawił się Cesc. – widząc moją zaskoczoną minę mówił dalej. – Owszem, nie mówiliście nikomu o waszym romansie, ale ja to zauważyłem. Wasze ukradkowe spojrzenia, gesty. Stwierdziłem, że nie będę wchodził między was. Odpuściłem i dlatego traktowałem cię jak przyjaciółkę. Jednak nigdy nie byłaś tylko nią. Dowiadując się co zrobił ci Fabregas, miałem ochotę zmasakrować mu twarz. – przez chwilę na jego twarzy widać było gniew. – Widziałem jak cierpiałaś i ciężko było mi na to patrzeć. Stwierdziłem, że nie powinienem wtedy ustępować. – zbliżył się do mnie. Siedział tak blisko, że nasze twarze dzieliło niewiele. – Nie powinienem pozwolić ci z nim być. Musisz mi coś powiedzieć. Nadal go kochasz? – widać, że od mojej odpowiedzi zależało wszystko. Myślałam o tym od wydarzeń w domu Victora. Nie musiałam trzymać go długo w niepewności.
- Vic, przeżyłam parę nie zapomnianych chwil z Cesciem. Zawsze będzie jakąś częścią mnie. Ale niewielką. Ty byłeś zawsze blisko. Od kiedy cie zobaczyłam to myślałam tylko o randce z tobą. Ale ty traktowałeś mnie jak kumpele lub młodszą siostrę. Poza tym co chwile widziałam cie z inną. Dlatego dałam sobie spokój, a potem pojawił się Fabregas. Po wydarzeniach z Agnieszką i tym wszystkim przemyślałam parę spraw. Zrozumiałam, że już od dawna nie kocham Cesca. Od momentu naszego rozstania. Teraz to były uczucia które pamiętałam z tamtego okresu. Przez jego miłosne wyznania skrzywdziłam Agę. Mimo wszystko, ty zawsze byłeś kiedy cie potrzebowałam. – dotknęłam dłonią jego policzka. W jego oczach było tyle emocji naraz. Objął mnie w talii opierając czoło o moje czoło. – To zawsze miałeś być ty. Tylko ciebie chce Victor. – wyszeptałam, a łzy cisnęły mi się do oczu. Chłopak pocałował mnie i wtulił twarz w moje rozpuszczone włosy. Głaskałam go po głowie i czułam, że moje ciało już ma plany co do dzisiejszego popołudnia. Vic jakby odczytał ruchy mojego ciała i pchnął mnie delikatnie na łóżko. Na jego ustach pojawił się ten dobrze mi znany łobuzierski uśmiech. Zaśmiałam się i łapiąc go za koszulkę przyciągnęłam do siebie i pocałowałam. Od razu odwzajemniał pocałunki ściągając ze mnie koszulkę. Jego palce wędrowały po mojej szyi, ramionach, obojczykach, dekolcie, brzuchu. Zamruczał czując moje paznokcie na plecach. Na ziemi wylądowała jego koszulka, moje spodenki i jego spodenki. Nawet nie wiem kiedy pozbyliśmy się bielizny. Czułam jego dotyk wszędzie. Moja skóra przy jego skórze. Ciepło jego ciała ogrzewające moje. Ciężko oddychaliśmy w przerwie pomiędzy namiętnymi pocałunkami, gdy z zaskoczenia wszedł we mnie. A ja myślałam, że to z Fabregasem było genialnie. Myliłam się. Victor jest boski. Sex z nim to nie zapomniane przeżycie. Mój poczwórny orgazm chyba mówi sam za siebie. Padliśmy zbyt zmęczeni na cokolwiek. Mogę stwierdzić, ze to był najlepszy sex w moim życiu. Ciałem bramkarza mogłam się zachwycać cały czas. Umięśnione ręce, tors, brzuch, plecy, nogi i inne części ciała. Na szczęście nie czułam już bólu po niedawnym zabiegu. Położyłam Vicowi głowę na torsie i zamknęłam oczy. Objął mnie przytulając do siebie i przykładając usta do mojego ucha wyszeptał:
- Jesteś niesamowita, Kocham Cie. – zatkało mnie, ale tylko na krótką chwile. Otworzyłam oczy i opierając się na łokciach, złożyłam na jego usta czuły pocałunek.
- Ja tez cie kocham. – wyszeptałam i znów nasze usta się spotkały. Czułam się jakbym unosiła się nad ziemią. Victor Valdes właśnie powiedział, że mnie kocha. Jaka ze mnie szczęściara. Widać musiałam trafić na nie odpowiednich facetów którzy mnie zranili, aby później spotkać tego właściwego. Nasze chwile zapomnienia trwałyby jeszcze, gdyby nie dzwonek do drzwi wejściowych. Vic nie przestawał mnie całować. Odsunęłam na chwile swoje usta od jego, ale tylko o milimetr.
- Nie otworzysz? Może to coś ważnego. – pokręcił głową.
- Ty jesteś ważna, inni mogą poczekać. – na te słowa zrobiło mi się ciepło na sercu. – Tyle czekałem na te chwile, a ktoś mi przeszkadza. – dzwonek zadzwonił znów. Bramkarz warknął. Pogłaskałam go po policzku.
- Nie denerwuj się, ja nigdzie nie uciekam. – nadal był niepewny. Przygryzłam mu wargę i przejechałam palcem po jego brzuchu. Zadrżał pod moim dotykiem. – Będę tu czekać na kolejną rundę. – w jego oczach czaiły się ogniki podniecenia. Uśmiechnęłam się kokieteryjnie i wstałam z łóżka. Oczywiście naga, bo nie miałam kiedy się ubrać. – Idę pod prysznic, a ty szybko spław gościa. – weszłam do łazienki uwodzicielsko kręcąc biodrami. Słyszałam tylko szybkie ubieranie się i kroki na schodach. Zaśmiałam się i postanowiłam zamiast prysznica zafundować sobie kąpiel. Napełniłam wannę, po brzegi, gorącą wodą i wlałam różany płyn do kąpieli. Zanurzyłam się, a piana przykryła mnie całą. Włosy spięłam w koka i oparłam głowę o zagłówek wanny. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się ciepłą wodą, zapachem róż, poczuciem spełnienia i miłością.

2 komentarze:

  1. W takim momencie im przerwać. oggg... No me gusta.
    I kto to przyszedł ? ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś mi się tu nie zgadza... słyszałam, że kobiety najczęściej mówią do swojego chłopka: "kocham cię" już po wspólnej nocy, ale faceci robią to jeszcze przed. No nic, wychodzi z tego, że Victor jest naprawdę wyjątkowy... a sama notka... uuaaa, bardzo ostra! Myślę, że przydałoby się jakieś ostrzeżenie o limicie wiekowym, co ty na to?

    OdpowiedzUsuń