niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział XIV.

Ana:

Siedzenie przy herbacie, w ciszy, to było to, czego potrzebowałam. W głowie kłębiło mi się tysiące myśli. Muszę porozmawiać z Cesciem. To chyba sprawa priorytetowa. Potem wyjaśnić sobie wszystko z Victorem. Choć w sumie, co tu wyjaśniać? Jestem na niego wściekła za to, że na mnie naskoczył i, że nie wspomniał nic o Sarze. Po paru polskich piosenkach, pojawiła się zagraniczna: John Newman – Love Me Again. Idealna na tą sytuację. Wsłuchałam się w nią zapominając na chwilę o tym gdzie się znajduje i kto siedzi obok. Gdy się skończyła spiker, bardzo podekscytowanym głosem ogłosił jakiś komunikat, a potem znowu włączyła się muzyka. Spojrzałam na Sarę, a ta siedziała zszokowana. Co ten facet powiedział? Spojrzałam na nią nic nierozumiejącym wzrokiem.
- Powiedział, że do Polski zawitali kolejni piłkarze hiszpańskiej drużyny FC Barcelony. – wstrzymałam oddech czekając na informacje o tym, kto przyleciał w ślad za nami. – Podobno przyleciało ich dwóch, ale nie wiedzą, kto to. – poczułam się zawiedziona. Nie dość, że nie mogłam się stąd wydostać to jeszcze nie mogę się dowiedzieć, kto przyleciał.  Chwilę później usłyszałam krzyk Agi. Spojrzałyśmy na siebie zdziwione. W kuchni pojawili się Tello i Aga. Trzymali się za ręce, a na ich twarzach widniał uśmiechy. Udało mu się. Mimo podłego nastroju i samopoczucia, widząc radość mojego przyjaciela, uśmiechnęłam się i wstając przytuliłam się do niego.
- Gratuluje braciszku – szepnęłam mu do ucha, a ten równie mocno mnie objął.
- Dzięki siostrzyczko. Ale nie tylko za to, za wszystko. Za to, ze przyleciałaś tu ze mną, za wsparcie i pocieszanie mnie, kiedy tego potrzebowałem. Za pomoc. Mieć taką przyjaciółkę to skarb. – ucałował mnie w oba policzki.
- W końcu, od czego są przyjaciele. – uściskałam Agę. – Dobrze cie znowu widzieć ruda. Tylko błagam, nie rób nam tego więcej. – zaśmiała się i przytuliła mnie.
- Obiecuje, że nie będę. Dziękuję, że go tutaj sprowadziłaś.
- To nie tylko moja zasługa. Gdyby nie twoja przyjaciółka Sara, nie wiedzielibyśmy gdzie Cię szukać.
- A tak poza tym to chyba będziemy mieli gości - Sara zmieniła temat nie potrafiąc zatrzymać tej informacji dla siebie.
- Gości? To znaczy kogo? – zapytał zdziwiony Tello.
- W radiu mówili, że dwóch zawodników Barcy zawitało do Polski. – usiadłam na krześle. – Niestety nie wiedzą jeszcze kto. Kogo zakładasz? – już otwierał usta, żeby odpowiedzieć, gdy usłyszeliśmy krzyki i pstrykanie aparatów. Podeszłam do okna i zamarłam. Dołączyła do mnie reszta. Albo mi się przywidziało albo przez tłum fotoreporterów przedzierali się Victor Valdes i Cesc Fabregas. Oni oboje tutaj? Czułam, że serce szybciej mi bije i zaczyna mi się robić gorąco ze zdenerwowania.
- Skąd oni wiedzą, gdzie ja mieszkam? - wypowiadając te słowa Aga spojrzała na Sarę.
- Na mnie nie patrz, to nie moja sprawka.
- Tello, komu mówiłeś, że lecimy do Polski? –zapytałam nie odwracając twarzy od okna.
- No yyy... wyrwało mi się przypadkiem ... - jąkał się nie wiedząc jak mi o tym powiedzieć.
- Komu?! - warknęłam przerażona.
- Valdes do mnie dzwonił... Dzwonił jak byliśmy już w hotelu.. - spuścił głowę, bojąc się najgorszego.
- Cristian! A myślisz, że dlaczego wyłączyłam telefon? Przyjechały dwie osoby, które teraz najmniej chce widzieć. Nie rozumiesz tego? Cholera Tello! – minęłam ich i zaczęłam ubierać buty.
- Dokąd się wybierasz? – zapytała Aga.
- Wychodzę. – to mówiąc wyszłam z mieszkania starając się nie trzasnąć drzwiami z gniewu. Zbiegłam po schodach na dół i otworzyłam drzwi na zewnątrz. Miałam łzy w oczach. Wpadłam na tłum paparazzi, którzy od razu zaczęli robić mi zdjęcia. Zakryłam dłonią twarz i próbowałam przedostać się do auta. Przez to, że zakryłam twarz, nie zauważyłam, że piłkarze się do mnie zbliżyli. Poczułam jak unoszę się nad ziemią i po chwili ląduje z powrotem na klatce schodowej. Valdes postawił mnie na ziemię. Byłam wściekła.
- Po co to zrobiłeś?! Wyszłam po to, żeby się z tobą nie spotkać.
- Ale Ana, daj mi wyjaśnić.. Ja.. – przerwałam mu jednak odpychając jego wyciągniętą dłoń.
- Daj mi spokój Victor.  – spojrzałam na Cesca. – A my chyba musimy porozmawiać. – kiwnął tylko głową. Był zmieszany i wyglądał jakby czuł się winny. Bramkarz chcąc nie chcąc poszedł na górę zostawiając nas samych. Odetchnęłam z ulgą. Złość na niego, którą czułam w Hiszpanii nadal mi nie przeszła.
- Cesc, ja.. powinnam cie przeprosić. Nie powinnam.. – przerwał mi jednak, nie pozwalając skończyć.
- Nie Ana, to ja cie przepraszam. – zbliżył się do mnie o parę kroków. – Ok, poczułem się zraniony, kiedy się dowiedziałem, ale mimo to nie powinienem zrobić z tego takiej awantury. Nie powinienem był wykrzyczeć ci tego i to przy wszystkich. Teraz dopiero widzę, jak bardzo boli cie ta sprawa. Zachowałem się jak dupek. Wybacz mi. Po prostu, kiedy dowiedziałem się, że miałem synka.. Coś we mnie pękło. Nasz synek. – położyłam mu rękę na ramieniu. – Dlaczego mi wtedy nie powiedziałaś?
- Chciałam ci powiedzieć, naprawdę chciałam. Nie umiałam się zebrać na odwagę. Szczególnie po tym jak dowiedziałam się, że regularnie zdradzałeś mnie z Danielą. – opuścił głowę. – Gdy już się zdecydowałam, że ci powiem i pokaże zdjęcie USG, ty oznajmiłeś mi, że Daniela jest w ciąży. – wspomnienia tamtej chwili pojawiły się znowu w mojej głowie. Zabolało. – Stwierdziłeś, że odchodzisz by być z nią dla dobra twojej córeczki. Dlaczego, więc miałam ci wtedy powiedzieć? Zmieniłbyś zdanie? – łzy ciekły mi z oczu. Odsunęłam od niego rękę. – Potem nie umiałam przeboleć twojego odejścia. Gdybym myślała wtedy o naszym synku, to przeżyłby. I teraz.. – rozpłakałam się na dobre i zakryłam dłońmi twarz. Fabregas przytulił mnie do siebie i gładził delikatnie po plecach.
- Nie powinienem był odchodzić do niej tylko z powodu dziecka. Nie tak, że nie kocham Lei, bo bardzo ją kocham. Ale nie kocham jej matki. Uświadomiłem sobie to dopiero teraz. Teraz, gdy straciłem cie na dobre. Wszystko zaprzepaściłem. Proszę Ana, wybacz mi. – spojrzałam na jego twarz. Płakał.
- Teraz już nic to nie zmieni Cesc. – wyszeptałam zdławionym głosem.
- Wiem Ana. Ale mimo tego chciałbym, żebyśmy nadal się przyjaźnili. Nie chce przestać cie widywać.
- Zawsze będziesz w moim życiu. Jakaś część mnie zawsze będzie cie kochać. Nawet, jeśli stracimy kontakt to i tak będziesz mi bliski. – otarłam mu łzy z policzków. Spojrzał mi w oczy i delikatnie mnie pocałował. Nie zaprotestowałam. Wiedziałam, że się żegna. Z naszą miłością i przeszłością. Odwzajemniłam pocałunek. Ja też potrzebowałam zamknięcia tego rozdziału. Odsunął się ode mnie.
- Zawsze będę cie kochał Ana. – westchnął i lekko się uśmiechnął. –Myślę, że powinniśmy wrócić. Co ty na to? – nie miałam ochoty oglądać Victora. Pokręciłam głową. – Ana, nie chce się wtrącać, ale daj mu szansę. W samolocie mieliśmy dużo czasu na rozmowę i widzę jak on bardzo cie kocha. Wie, że źle zrobił. Nie może sobie wybaczyć swojej reakcji. Jesteście idealnie dobraną parą, pozwól, żeby dalej tak było. – zdziwiły mnie jego słowa. Chciał, żeby była z innym, choć sam mnie kocha? Zmienił się i to diametralnie. Wreszcie dojrzał.
- Dziękuje Cesc. – wyszeptałam i wtuliłam się w niego. Tylko tyle wystarczyło. Te jedno słowo oddawało wszystkie moje uczucia.

2 komentarze:

  1. A już myślałam, że Ana wróci do Cesca o.O Ale dobrze, że tak się to zmieniło :) weny maleńka :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Od początku wiedziałam, że ten Cesc to jednak spoko gość :P ale się w Polsce zaroiło od sławnych piłkarzy ;) szkoda, że to tylko fikcja literacka...

    OdpowiedzUsuń