poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział XII.

Ana:

Z łazienki wyszłam pierwsza. Jednak wzięliśmy wspólną kąpiel zamiast prysznica. Vic postanowił poleżeć w wodzie dłużej. Ja miałam do skończenia papierkową robotę. Ubrałam się i suszyłam ręcznikiem włosy, gdy zaczął dzwonić telefon Victora. Za pierwszym razem nie zdążyłam odebrać. Zaczął dzwonić drugi raz i usłyszałam głos mojego chłopaka.
- Kochanie, jak możesz to odbierz! – krzyknął. Spełniłam, więc jego prośbę i odebrałam, nie patrząc, kto dzwoni.
- Hi Victor – usłyszałam kobiecy głos mówiący łamaną angielszczyzną.
- Z tej strony Ana. Słucham? – mój angielski był bardzo dobry, więc nie miałam problemu ze zrozumieniem nieznajomej.
- Czy jest Victor? Muszę z nim porozmawiać. Chodzi o Agnieszkę. – na dźwięk imienia polki od razu zainteresowała mnie tożsamość kobiety.
- Niestety w tej chwili nie może podejść. Ale jeśli chodzi o Agę to ja również mogę pomóc. Z kim mam przyjemność?
- Przepraszam za brak manier. Jestem Sara, przyjaciółka Agnieszki. Chciałabym pomóc jej i Tello. – zawahała się.
- A jak chcesz to zrobić? – zainteresowała mnie.
- Mam pomysł jak pomóc waszemu przyjacielowi i Adze. Niech Cristian przyjedzie tutaj.
- Tutaj to znaczy gdzie?
- Do Polski. Zaskoczy Agę i wtedy nie będzie miała gdzie uciec i będzie musiała z nim pogadać. – dziewczyna miała dobry pomysł, ale zbyt piękny.
- A jeśli jednak go nie wysłucha?
- Już ja się o to postaram. Twoim zadaniem jest tylko ściągnięcie tu piłkarza. – ta nasza polka ma naprawdę wspaniałych przyjaciół.
- Dobrze, porozmawiam z nimi i dam ci znać. Do usłyszenia. – to mówiąc, rozłączyłam się. Już nie musiałam być miła. Skąd ta dziewczyna ma numer mojego chłopaka? Czy to pierwszy raz jak się z nim kontaktuje? Jestem osobą, która szanuje cudzą prywatność i nie jest zazdrosna. Ale ostatnio życie mnie karze za te zbyt wielkie zaufanie. Postanowiłam złamać swoje reguły i sprawdzić telefon Vica. Znalazłam głównie smsy do mnie i chłopaków, ale także do niej. Dużo wiadomości. Flirtował z nią od urodzin Agnieszki. To wtedy Sara musiała go poznać. Cholera. Przemilczę to, może sam się wytłumaczy. Odłożyłam komórkę i w tym momencie wyłonił się z łazienki jej właściciel. W samym ręczniku przewiązanym przez biodra. Wyglądał tak apetycznie, że, mimo iż byłam zła miałam ochotę pozbyć się materiału, który zasłaniał jego boskie ciało. Objął mnie w talii.
- Kto dzwonił? – zapytał mrucząc mi do ucha.
- Sara. – powiedziałam, po czym wyplątałam się z jego objęć i wyszłam z pokoju. Zbiegłam do salonu i jak najszybciej opowiedziałam o pomyśle polki, Tello.

***

Tydzień minął mi jak mrugnięcie okiem. Głównie siedziałam w pracy. Mieliśmy duże projekty i miałam dużo roboty. Z Victorem mieliśmy ciche dni, ale teraz rozmawiamy normalnie. Zamietliśmy sprawę Sary pod dywan, póki co. Ale wiem, że to przy najbliższej okazji ona wyjdzie. Wróciłam do domu zmęczona i bez ochoty na cokolwiek poza miękkim łóżkiem. Jak się jednak okazało, w salonie było małe zebranie drużyny. Połowa zawodników Barcelony zajęła pokój i o czymś rozmawiali śmiejąc się. Gdy weszłam wszyscy przywitali się chórem. Uśmiechnęłam się, pomachałam im i poszłam do kuchni. Nie widziałam wśród nich Tello. Pewnie załatwiał sprawy związane z wyjazdem. Był bardzo podekscytowany pomysłem i chciał lecieć już wtedy, gdy mu go przedstawiłam. Udało mi się jednak go przystopować. Jadłam właśnie obiad, który ugotował mi mój chłopak, gdy nagle w pokoju obok zapadła cisza. Zdziwiło mnie to. Po chwili w kuchni pojawił się wkurzony Fabregas. Zmierzył mnie wzrokiem i zaczął się miotać po kuchni.
- Miałaś mi zamiar kiedyś o tym powiedzieć?! – krzyknął.
- Cesc, o czym? Co się stało?  - próbowałam mówić spokojnie, ale głos mi drżał. Słysząc moje pytanie, chłopak wziął z blatu pusty talerz i cisnął nim w podłogę.
-  I ty jeszcze pytasz?! Chciałaś długo przede mną ukrywać, że mieliśmy dziecko?! Byłem jego ojcem, miałem prawo wiedzieć! – dowiedział się. Tylko jak? Wiedziałam tylko ja i lekarz. Do oczu napłynęły mi łzy. Wspomnienia mnie przytłoczyły. Zgadywałam, że teraz wszyscy piłkarz słyszą naszą wymianę zdań.
- A po co miałam ci mówić? – powiedziałam zdławionym głosem. – Zmieniłbyś zdanie? Zostałbyś? Wątpię. Odszedłeś do Danieli, bo spodziewała się twojego dziecka. Wybrałeś ją. – głos mi się łamał. – Najpierw mnie z nią zdradziłeś, a potem do niej odszedłeś. I ty mi mówisz o poczuciu sprawiedliwości i uczciwości? – wstałam, a łzy ciekły mi w oczu. – Pieprz się Cesc! – krzyknęłam i wybiegłam tylnymi drzwiami. Dogonił mnie Victor. Złapał mnie i odwrócił w swoją stronę.
- Kiedy zamierzałaś mi o tym powiedzieć? – no nie, jeszcze on ma pretensje?
- Nie musiałam nic ci mówić. To moja sprawa. – zirytował się.
- Teraz już nie tylko twoja. Jesteśmy razem, pamiętasz?
- Co nie znaczy, że muszę ci się spowiadać w mojej przeszłości!
- Może jednak powinnaś skoro ukrywasz coś takiego jak dziecko!
- A ty może mi o wszystkim mówisz? A Sara? Jakoś nie wspomniałeś o płomiennym flircie z nią! – byłam zła i rozżalona, że także Valdes dołączył do nagonki na mnie. Zabolały mnie jego oskarżenia. - To było moje dziecko! Straciłam je i do tej pory nie potrafię się z tego otrząsnąć, a ty robisz mi wyrzuty, bo ci nie powiedziałam?! Nikt nie wiedział! Zadowolony? To super. – miałam już dość tego wszystkiego. Wsiadłam do auta i ruszyłam z piskiem opon. Będąc w domu spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i pojechałam do Cristiana. Gdy otworzył drzwi, był kompletnie zaskoczony moim widokiem. Nie dziwiłam mu się. Zapłakana dziewczyna z torbą podróżną na ramieniu.
- Co się stało? – zapytał obejmując mnie.
- Lecimy do Polski i to najszybszym samolotem jakim można.

***

Całą podróż przepłakałam wtulona w ramię Cristiana. Próbował mnie pocieszyć, po tym jak opowiedziałam mu o wybuchu Cesca i kłótni z Viciem. Przed lądowaniem doprowadziłam się do porządku w samolotowej łazience. Byłam blada, a oczy miałam czerwone od płaczu. Lecieliśmy prywatnym samolotem zarządu. Gdy wysiedliśmy na lotnisku w Pyrzowicach przywitał nas tłum paparazzi. Flesze mnie oślepiały, a poza tym nie wyglądałam zbyt okazale, żeby ktoś robił mi zdjęcia. Tello podał mi ciemne okulary, a ja szybko z nich skorzystałam. Objął mnie ramieniem i torował nam trasę do przygotowanego dla nas samochodu. No to, witamy w Polsce.

2 komentarze:

  1. Dziecko ? o.O ale co, jak, gdzie, kiedy ? o.O Mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale się wszystko wyjaśni :)
    I niech Tello walczy o Agulę

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety zauważyłam dwa błędy w tej notce. Za dużo Detektywa Monka :D No to jedziemy: w poprzedniej notce Ana miała położyć się spać, ale wcześniej zdecydowała się wziąć prysznic z Victorem. A w tej jest napisane, że wyszła z łazienki wcześniej, bo miała jeszcze sporo papierkowej roboty. To w końcu chciała spać czy pracować? Może wcześniej zwyczajnie zapomniała o tych projektach? Błąd nr 2- Polka pisze się z dużej litery. No, to już koniec zrzędzenia :) Jeśli chodzi o samą treść, było bardzo dramatycznie...trudno uwierzyć, że Ana była w ciąży...biedactwo... Ciekawi mnie tylko skąd Cesc o tym wiedział... Lecę czytać dalej, ale najpierw coś przekąszę :P

    OdpowiedzUsuń