niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział XVIII.

Ana:

Otworzyli ją oboje i spojrzeli najpierw na kartkę, która była w środku, a potem na mnie i Victora.
- To żart? –zapytała zaskoczona Aga. Pokręciłam głową. – To będzie..
- Szalone. – dokończył za nią Cristian. – Dzięki wam, chyba sam bym się nie zdecydował, a dzięki wam to zrobię to i to nie sam, a z ukochaną. – to mówiąc przytulił mnie, a potem przybili piątkę z Viciem.
- Bałam się, że Agnieszka ma lęk wysokości i prezent się nie uda.
- Na szczęście nie mam i od zawsze o tym marzyłam. Dziękuje wam. – przytuliła mnie i mojego chłopaka, po czym pobiegła do swojej przyjaciółki, Sary, żeby się pochwalić. Tak, ona również była na przyjęciu. Tak samo rodzice i krewni polki. Nie zabrakło także rodziców i krewnych Tello oraz całej drużyny Barcy i trenerów. Był Pep, ale również Tito.
- Z czego nasza ruda tak się cieszy? – zapytał Gerard podchodząc do nas.
- Zafundowaliśmy im lot na paralotni we dwoje. – powiedział Valdes i wyszczerzył się. Przybili piątkę.
- No i super. Też bym chciał. A w ogóle, jak się czujesz Ana?
- Z dnia a dzień coraz lepiej. Dziękuje za troskę. – uśmiechnęłam się lekko. Z głośników dobiegły pierwsze takty „You are so beautiful” i na środek wyszli nasi narzeczeni. Objęci, szczęśliwi i wpatrzeni w siebie jak w obrazek. Po chwili kolejne pary zaczęły tańczyć.
- Mogę panią prosić? – Vic podał mi rękę i również weszliśmy na parkiet. Objął mnie bardzo delikatnie w talii, a ja położyłam mu ręce na ramionach. Zaczął szeptać mi słowa refrenu do ucha, a potem czule całował każdy skrawek na twarzy, na której był siniak. – Jesteś piękna.  – rozczulił mnie tym jak nikt przedtem. Jak się cieszę, że go mam. DJ postanowił zmienić trochę klimat i kolejną piosenką okazało się  „Niña Bonita”. W trakcie piosenki był tzw. Odbijany i mojego chłopaka porwała Agnieszka, a ja trafiłam w objęcia Cristiana. Nie tańczyłam, tak jak normalnie, bo żebra mi dokuczały, a Tello był delikatny. Już zaczynała się kolejna piosenka, gdy z ramion przyjaciela znalazłam się w objęciach Cesca. Akurat trafiliśmy na kolejną wolną piosenkę. Wpatrywał się w moje oczy i tak tańczyliśmy objęci, jak dawniej. Brakowało mi jego bliskości, tych czekoladowych oczu. Czy będę potrafiła się z nim tylko przyjaźnić po tym, co nas łączyło? Widziałam w jego spojrzeniu, że on nie potrafi. Usiadłam do stołu, żeby trochę odpocząć. Impreza rozkręciła się na dobre. Polscy goście musieli się trochę napić, żeby się rozkręcić. Ale jak już zaczęli się bawić to było ciekawie. Tańczyłam jeszcze z wieloma partnerami i właśnie znów wpadłam w ramiona Victora, gdy na sali zrobiło się wielkie poruszenie. Zatrzymaliśmy się i spojrzałam w stronę wejścia. Do środka wszedł właśnie nie, kto inny tylko Sergio Ramos. Zdziwiłam się, bo wątpliwe było, że został zaproszony na to wydarzenie. Chciał wejść dalej, ale zatrzymali go ochroniarze. Pomachał do mnie i przywołał do siebie. Puściłam dłoń Vica, mówiąc mu, że zaraz wrócę i przeszłam przez salę, aż do nowo przybyłego.

- Hej, może wyjdźmy na zewnątrz. – przytulił mnie i puścił przodem. W ogrodzie okalającym restaurację znajdowała się bujana, drewniana ławka. Usiadłam i oparłam się. Ramos dołączył do mnie i zrobił zmartwioną minę. No następny.
- Co się stało? Kto ci to zrobił?
- Nie pytaj. Powiedzmy, że mam nadpobudliwego eks.
- Ale bym mu dołożył. Nie cierpię damskich bokserów. Facet, który bije kobietę to nie facet.
- Po co przyszedłeś? Lubisz ryzyko? – zaśmiałam się. Spojrzał na mnie zdziwiony.
- No wiesz, ty z Realu, przychodzisz na imprezę gdzie jest cała drużyna Barcy. – gdy zrozumiał sens moich słów wybuchnął śmiechem.
- Faktycznie, normalnie samobójca ze mnie. Wpadłem, żeby przypomnieć ci o premierze naszej reklamy. – skrzywiłam się. – Nie powiedziałaś mu?
- Nie miałam okazji. Tyle się działo. Ale jeśli chcą mnie na tej sesji zdjęciowej to będą musieli ją przełożyć dopóki ten siniak mi nie zejdzie. – pokiwał głową.
- Przekaże producentce. Nawet z nim jesteś piękna. Poza tym, wyglądasz zjawiskowo i bardzo seksownie. – uśmiechnął się zalotnie. Ale on jest przystojny i czarujący. Mimo to nadal kocham mojego czarującego chłopaka. Miło jednak mieć takiego kumpla. Szturchnęłam go w ramię. – No co?
- Nic, nic. Tylko nie przesadzaj, bo się zarumienię. – wstałam. – Jeśli pozwolisz to wrócę do środka. – kiwnął głową. Odprowadził mnie do drzwi, przytulił i pocałował w oba policzki, po czym skierował się do auta. Przy wejściu spotkałam wychodzącą właśnie Agę.
- I jak zabawa? – zapytałam, a tej oczy się zaświeciły.
- Jest cudownie. Wybawię się za wszystkie czasy. Jedynie rodzice nadal mają mi za złe te wczesne zaręczyny.
- To w końcu rodzice, cóż poradzić.- uśmiechnęłam się.
- Ana, mam do ciebie taką prośbę.
- Mów śmiało.
- Znasz Ramosa i to dobrze. Czy dałoby radę, żebyś mnie z nim poznała? – gdy o nim mówiła w jej oczach widziałam tajemnicze iskierki.
- Jasne, czemu nie. Nawet teraz. Hej, Ramos! – Sergio, wsiadający właśnie do samochodu spojrzał na mnie ze śmiechem, a widząc, że macham mu ręką podszedł do nas.
- Dzięki, że tak po nazwisku Puyol. Już się stęskniłaś? – zaśmiał się i dopiero teraz zobaczył polkę. Wyszczerzył się do niej.
- Za tobą zawsze. Słuchaj, to jest Agnieszka Kortez. Moja przyjaciółka z Polski, narzeczona Cristiana. Bardzo chciała cie poznać. A teraz zostawię was samych i wrócę do środka. Victor pewnie się niepokoi. – ruda dała mi buziaka i ruszyli do tej samej ławki, na której wcześniej siedziałam z Ramosem.

***

Rozmawiałam właśnie z Davidem i Patricią, gdy przysiadł się do nas zdenerwowany Tello.
- Widzieliście może Agnieszkę? Nie umiem jej nigdzie znaleźć. – Villa i jego żona pokręcili głowami.
- Ostatni raz widziałam ją w ogrodzie, ale to było już trochę czasu temu.  Nie martw się, na pewno nic jej nie jest. – położyłam mu rękę na ramieniu. – Sprawdź tam. – kiwnął głową i zniknął mi z oczu. Gdzie ta rudowłosa się podziewa? Mam nadzieje, że Sergio jej nie uwodzi, bo zrobię mu krzywdę. Strach Cristiana udzielił się również mi. A jeśli coś się stało? Poszłam do łazienki, żeby poprawić makijaż i spojrzałam na swoje odbicie. Wyglądałam lepiej niż dwa dni temu, ale nadal nie podobał mi się ten siniak. Już miałam wychodzić, gdy usłyszałam szelest. Odwróciłam się, ale nikogo nie było w łazience. Już zaczynam mieć paranoje. Złapałam za klamkę i wtedy poczułam ból w tyle głowy. Upadłam i odwróciłam się na plecy, żeby zobaczyć, kto mnie uderzył. Nade mną stała ciemna postać. Chciałam wstać, ale zostałam kopnięta w brzuch. Następnie napastnik wyjął nóż i kucnął. James. Ze strachu zaczęłam oddychać szybciej. Chciałam krzyczeć, ale zatkał mi ręką usta. Ugryzłam go i zawołałam „Pomocy!”, a wtedy uderzył mnie w twarz.
- Zamknij się, bo tylko pogorszysz sprawę. -poczułam zimną krawędź noża tuż pod obojczykiem. – Zawsze lubiłem zapach twojej skóry, jej gładkość. – drżałam, a w oczach miałam łzy. – Tak piękna, a taka złośliwa. Chce domu i pieniędzy. Wtedy dam ci spokój. – gdy chciałam się wyrwać, przycisnął mnie do ziemi. – Chyba jednak nie chcesz po dobroci. – nóż wylądował na moim udzie. Pogładził je palcami, a następnie wbił w nie ostrze. Krzyknęłam. Ból był nie do zniesienia. Wyciągnął narzędzie i uderzył mnie mocno w twarz. – Pamiętaj, masz dwa dni. Później już nie będę tylko się bawił. – wybiegł, a ja czułam narastający ból. Głowy, brzucha, ale przede wszystkim uda. Krzyknęłam ponownie modląc się, żeby ktoś mnie usłyszał. Podniosłam się na tyle, żeby doczołgać się do torebki. Znalazłam w niej telefon i już miałam wykręcać numer, gdy ktoś wpadł do łazienki. Zobaczyłam kompletnie zszokowanego Daniego.
- Boże, Ana! – krzyknął i podbiegł do mnie. – Kto ci to zrobił?
- Mój były jakoś się tu dostał.. – wyszeptałam, bo już nie miałam siły mówić. Na ziemi było pełno mojej krwi. Alves wziął mnie na ręce i szybko wyszedł ze mną na główną salę. Gdy zgromadzeni na nas spojrzeli zapadła cisza. W ciągu sekundy znalazł się przy mnie Victor.
- Ana! Jak on? Zabije go! – podszedł do mnie i spojrzał na moją nogę. – Dani, zabierz Anę do szpitala. Ja idę dorwać tego drania. – nim zdążyłam zaprotestować, chłopak wybiegł z sali.
- Leo – powiedziałam do stojącego najbliżej Messiego. – Idź za nim i weź jeszcze kogoś. Proszę. – kiwnął głową i wraz z Jordim, Gerardem i Cesciem wyszli. Przy mnie pojawił się Carlito i wziął mnie od Alvesa. – Carles.. Ja, przepraszam.. Powinnam się bronić.. – szeptałam, a ten szedł szybko do swojego samochodu.
- Nie gadaj głupot. Dobrze, że żyjesz siostrzyczko. Co ci zrobił? – położył mnie na tylnim siedzeniu, usiadł za kierownicą i ruszył z piskiem opon.
- Uderzył w tył głowy, kopnął w brzuch, potem uderzył w twarz, a w nogę wbił mi nóż. Carlito, ja się wykrwawiam. A jeśli nie przeżyje? – powiedziałam przez łzy. Byłam wystraszona i czułam się coraz słabsza.
- Przeżyjesz. Nawet nie myśl inaczej. – był wściekły. Takiego go dawno nie widziałam.
- Trzeba zobaczyć, co z Victorem. Jeżeli jemu też coś zrobi to sama go zabije.
- O to się nie martw. Chłopaki nie dadzą mu zrobić krzywdy. Teraz skup się na sobie. Głęboko oddychaj i nie zasypiaj. Ok?
- Postaram się, ale coraz bardziej oczy mi się zamykają i boli. – nie umiałam walczyć z sennością. Przymknęłam oczy i słyszałam tylko niewyraźny głos brata, a potem wszystko spowiła ciemność.

3 komentarze:

  1. Ale akcja ! o.O
    A co z Agnieszką ? Oby czegoś nie wywinęła, tym bardziej na jej przyjęciu zaręczynowym ! :)
    Oghhh a tego Jamesa to za ... albo dobra, bo jak dzieci przeczytają ? Nie będę się wyrażać, chociaż ten raz xD
    Pisz pisz pisz :D !

    OdpowiedzUsuń
  2. Ouu przeczytalam od poczatku az do tego monentu i nie zaluje xD Wieeele sie dzialo, oj wiele i nwm od czego zaczac ;) Moze zaczne od tego, za ta Agnieszka jakos szczegolnie nie przypadla mi do gustu. Nie wiem, nie mam nic do rudych ale ... No ale :p
    James to jest jakis psychiczny koles normalnie o.O Mam nadzieje, ze chlopaki go dopadna i jakos unieruchomia a potem za kraty!! No ale, czasu nie cofna, a Ana cierpi :/ Zeby tylko wyszla z tego i nic powaznegoo sie jej nie stalo... A ochroniarzom to sie naleza niezle baty! Ramoska niwinnego i nieszkodliwego nie wpuscili a tego psychola nie zauwazyli....
    Doobra, co ja tu jeszcze mialam.... A!!! wiem. FABREGAS!! Fajnie, ze zostal przyjacielem siostry Carlesa, ale to im moze nie wyjsc... W koncu ona nadal kocha (tak trooszeczke chociaz) jego a on ja... Ale jest Valdes. Dziewczyna tyle wycierpiala, ze nalezy jej sie chwila spokoju bez zbednych zamieszan. Nie wiem co by tu jeszcze napisac wiec skoncze w tym momencie. Jezeli w tym komentarzu bd jakies bledy cz niejasnosci to przepraszam, ale pisze z tel.
    Oczywiscie informuj mnie na tt o nowych rozdzialach :D
    Pozdrawiam xD

    OdpowiedzUsuń
  3. oooo nie wiem co powiedzieć, świetny rozdział czekam na nowy :)

    OdpowiedzUsuń